Łączna liczba wyświetleń

07 lipca 2018

W tę straszną noc [3 lipiec 2018r.]

Wtedy, w tę noc z piątku na sobotę... 😩
.
W dzień Olimpia w drodze z Hamburga się śmieje w odpowiedzi na pieszczochy, jest skora do zabawy, słucha bajek, wyrzuca z siebie te jej tylko znane "dźwięki", a późnym wieczorem kontakt z nią jest minimalny, porównywalny do grymasu twarzy, wymiotuje żółcią i śpi niemalże snem ciągłym, nie kontroluje swych potrzeb, wszystko z niej leci i te oczy skierowane mocno do góry.
Trudno na to wszystko było patrzeć.
.
Tuż przed północą podjęto decyzję o operacji Olimpii i przewieziono ją do Centrum Operacyjnego, gdzie jeszcze przez 3 godziny czuwał nad nią pielęgniarz i lekarz anestezjolog. Siedziałam cały czas przy niej trzymając w dłoni jej małą rączkę, a w mojej głowie piętrzyły się różne myśli. Miała taką piękną buzię i niewyobrażalny spokój na twarzy. Wtedy przyszło mi do głowy, że może ona wcale nie chce toczyć tej nieustannej walki, że może to tylko ja chcę za wszelką cenę by żyła. Nie lubię tych moich myśli, ale coraz częściej mi towarzyszą. I chyba pierwszy raz w życiu właśnie wtedy się poddałam. Powiedziałam jej, że jak chce to ja pozwalam jej odejść i nie będę się na nią gniewać. I tak trwałam przy niej ciałem, bo w mojej głowie była zupełna pustka. W "takim czasie" moja cała wola walki o Olimpię odeszła, a pozostało bezradne czekanie... na to co nam los podaruje w najbliższym czasie.
.
Przed 3 w nocy pojawił się zespół operacyjny i musiałam wyjść na korytarz. Sama, w środku nocy, w obcych szpitalnych korytarzach stałam odrętwiała patrząc tępo na drzwi za którymi zostawiłam moje dziecko. Łzy spływały same jedna po drugiej. Pojawiły się we mnie uczucia, których w sobie nie znałam.
Było mi wszystko jedno co się stanie. Zrezygnowałam!
Ona maleńka jest tam właśnie usypiana, za chwilę lekarze będą ją operować, a ja... położyłam się na kanapę, która stała w holu, spokojna jak nigdy dotąd i wsłuchując się w bicie swego serca w tej nocnej przerażającej ciszy po prostu zasnęłam.
Jak w takim czasie można spać???
Jakbym ją przekreśliła, spisała na straty. Zupełna obojętność!
Straszne uczucie, którego nigdy nie chcę już poczuć.
.
Operacja zakończyła się przed 5:00 rano i wtedy podano jej dopiero pierwszy antybiotyk. Nie wiem dlaczego tyle z tym czekali i nie zrozumiem nigdy.
Ale waleczna jest! Przetrwała!
.
Przebudziła się przed 8:00 i w odpowiedzi na mój pocałunek uśmiechnęła się do mnie tak delikatnie i subtelnie - prawie niezauważalnie. Jakie to było piękne 😂
Całą prawie sobotę podsypiała i odpoczywała nie wydając z siebie żadnego nawet najmniejszego niezadowolenia.
Po kolacji lekarze pozwolili nam wyjść na krótko na świeże powietrze.
Jakież wielkie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że na przeciwko wejścia do budynku w którym przebywamy stoi kościół.
I jeszcze drzwi ma otwarte!
Weszliśmy i było tam tak pusto i dobrze.
Na dworze wciąż gorąco, a tu taki chłód, spokój i tylko my i ON zamknięty w tabernakulum.
Nie miałam siły na modlitwę, stałam z Olimpią w ciszy i jedno co wyszeptałam to:
``Rób co chcesz. Bądź wola Twoja``. Wychodząc zobaczyłam Pismo Święte i poprosiłam, by Bóg mi coś powiedział w Swoim Słowie.
I tak dostałam Ks. Izajasza 40;9:
<< Zapowiedź ukazania się Boga
"Wsąpże na wysoką górę
zwiastunko dobrej nowiny w Syjonie!
Podnieś mocno twój głos,
zwiastunko dobrej nowiny w Jeruzalem!
Podnieś głos, nie bój się!
Powiedz miastom judzkim:
Oto wasz Bóg!" >>
.
Bóg do nas mówi, zaś człowiek z pomocą łaski Bożej jest zaproszony do tego, by swoim życiem odsłaniać ukryte głębie sensu planu Bożego. Jeśli chcemy wyznać naszą wiarę, musimy zacząć opowiadać naszą historię od samego początku, aż do jej końca...
.
Mamy jeszcze wspólnie jakąś drogę do przejścia...
.
U nas z każdym dniem lepiej.
Dziękuję, że jesteście ❤️
#OlimpkowaMAMAUniversitätsklinikum Düsseldorf

Poranny spacerek z drzemką w roli głównej, a w tle nasz szpitalny kościółek i za nim Kinderklinik, w której przyszło nam leżeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz