Łączna liczba wyświetleń

19 sierpnia 2017

Pełni rezygnacji [17 sierpień 2017r.]

Dzień 28 lipiec, to dzień kiedy coś się skończyło, a coś nowego się zaczęło w naszym życiu.
Coś bardzo złego.

To dzień operacji (narkozy?) Olimpii, dzień od którego miało być tylko lepiej.
Okazało się że to czas, od kiedy stan Olimpii bardzo się pogorszył.
Ma wielogodzinne napady paniki i złości, połączone z silnym płaczem,
które trwają nieprzerwanie nawet 6-8 godzin dziennie.
Leki uspokajające wydają się być z nazwy uspokajające w jej przypadku.

Jesteśmy zawieszeni, gdzieś między dniem i nocą, jawą, a snem, pełni bólu, rezygnacji i beznadziei.
Z utęsknieniem czekaliśmy na te tygodnie leczenia,
od którego stan Olimpii według dotychczasowych badań miał się poprawiać. 
  U nas ten czas przyniósł wręcz odwrotny efekt. Niestety.


I boję się swoich myśli, które coraz częściej przychodzą mi do głowy,
żeby po prostu pozwolić jej odejść.
Do lepszego świata, bez bólu, nieustannego płaczu,
gdzie mogłaby biegać po zielonych łąkach i śmiać się jak kiedyś.


Wiem. Powiecie, że jestem podła.
Mówcie co chcecie. Macie prawo.


My dwie jesteśmy jak jedno istnienie.
Na zawsze razem, do końca.
Jedna matka "góry nie przeniesie", choć bardzo się stara. 


Czy będę umiała bez niej żyć?
Nie wiem! Nie chcę! Boję się!
Ale też tak bardzo ją kocham
Ps. Jeśli ktoś z Was się modli to proszę o modlitwę, za Olimpię, za mnie, za nas.

Dzień przed operacją.
Tak pięknie się uśmiechała :-)

Chwila relaksu na balkonie.

Miało być lepiej..... miało :-(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz