Wstaje rano po kolejnej nieprzespanej nocy i sama siebie pytam.
Co będzie dziś? Co będzie jutro?
Co będzie za miesiąc, rok, dwa lata?
... i nie wiem.
Co będzie za miesiąc, rok, dwa lata?
... i nie wiem.
Z jednej strony chciałabym uciec przed problemami i życia trudami.
Z drugiej wiem, że nie ucieknę przed obowiązkami, troskami i całym "moim życiem".
Muszę trwać zewnetrznie silna dla świata, a często tak słaba dla samej siebie.
A nieraz chciałoby się z wielką ochotą uciec, gdzieś daleko...
Lecz dokąd?
.
.
Dziś wybraliśmy się na bardzo długi spacer.
Olimpia odsypiała już nie wiem, którą nieprzespaną noc, a ja mogłam śmiało pozwolić moim łzom spłynąć po policzku, bez większych emocji na twarzy.
Dziś to wiejący jesienny wiatr okazał się najlepszym z moich przyjaciół... tak dyskretnie osuszał mokre od łez policzki, otulał zranione serce swym podmuchem i koił ten ból, który jest gdzieś głęboko w mojej duszy, i który będzie już ze mną do końca.
Mimo wszystko dziękuję za to co mam, bo mogę zawsze mieć mniej.
I kocham tę otaczającą mnie dziś przestrzeń i ciszę, bo w niej nic nie muszę udawać,
a moje łzy nikogo nie zranią.
Mogę być sobą.
Wszędzie jest jednakowo... i nigdzie kolorowo...
Ot taki podły czas :-(
.
Jutro będzie lepiej!!!
Cały czas tak sobie powtarzam!
Nieraz jest..., a nieraz nie...
.
#OlimpkowaMAMA
.
Ot taki podły czas :-(
.
Jutro będzie lepiej!!!
Cały czas tak sobie powtarzam!
Nieraz jest..., a nieraz nie...
.
#OlimpkowaMAMA
.